środa, 5 października 2016

List do Mamy

Mamuś,

Za niecałe trzy dni mój ślub, uwierzysz?
I wszystko się sypie jak domek z kart.
O. w szpitalu.
N. coś się rozchorowała.
Pogoda fatalna.
Fryzjerka mnie wystawiła i trzeba było szukać innej.
W domu wsparcia zero.
Mój nastrój - beznadziejny.

No i Ciebie nie ma.
Przede wszystkim - Ciebie nie ma.

Co to za ślub bez Mamy popłakującej przy błogosławieństwie?
I podczas przysięgi.

Bardzo mnie boli to wszystko, Mamuś.
Smutno mi tak potwornie, że nie umiem Ci opowiedzieć.
Bo przecież, do cholery, powinnaś tu być..

Trafiłam ostatnio na filmik z chrzcin N.
Usłyszałam Twój śmiech, Twój głos.
Zatęskniłam potwornie.
I uświadomiłam sobie znów, że...
...na chrzcinach moich dzieci Ciebie nie będzie.

Nie tak miało być.

Nie tak, nie tak, nie tak...

Pomóż mi, Mamuś, proszę...
Przetrwać ten dzień...
Nie rozkleić się do reszty...
I spróbować cieszyć się choć trochę...
Choć to trudne tak...

Obiecaj, że będziesz w sobotę o 14.00 w kościele.
Że dasz mi odczuć - że Jesteś wciąż.
Obiecaj, proszę.

Kocham i tęsknię,
Twoja córka jedyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz