czwartek, 24 grudnia 2015

Pół wina

Wypiłam właśnie pół wina.
Może trochę więcej.

Na trzeźwo tych świąt nie zniosę.
No przepraszam.
Po prostu.

Może kiedyś będzie inaczej.
Póki co.
Święta są jak kara,
Wciąż.

wtorek, 8 grudnia 2015

Słodko-gorzki smak szczęścia

No więc stało się, Mamuś.
Jedna z tych pięknych chwil,
a dla mnie trudnych i bolesnych zarazem.

Dostałam w buty pierścionek zaręczynowy.
Oczywiście nie od Mikołaja, a od M.
Wzruszeń miliony.

I nie mogłam do Ciebie zadzwonić.
Nie mogłam usłyszeć, jak się śmiejesz
i płaczesz jednocześnie.
Nie mogłam pochwalić się pierścionkiem.

Mogłam tylko gorzko zapłakać.

A teraz czekają mnie przygotowania.
Nie planuję wesela, tańców.
Raczej proste przyjęcie dla najbliższych.
I muszę to wszystko ogarnąć bez Ciebie.

Ach, czemu...

poniedziałek, 30 listopada 2015

Zmiany, zmiany

Odkąd Ciebie nie ma,
każdą stratę przeżywam boleśniej.

Bo straciłam tak wiele.
I każda kolejna możliwość straty
wywołuje wręcz paniczny lęk
we mnie.

Musiałam pożegnać dział i zespół,
z którym spędziłam ponad dwa lata.
Niemal tyle, ile Ciebie nie ma.
Tyle wspomnień, tyle chwil.
Tyle świetnych znajomości.
Kilka bezcennych przyjaźni.

Jutro zaczynam coś nowego.
Chcę wierzyć, że dobrego i fajnego.
Ale jednak żal i smutno
mi dziś.

I jedyne czego teraz potrzebuję,
to obgadać wszystko z Tobą.
Jak dawniej.

Ale przecież nie mogę.

wtorek, 24 listopada 2015

Niepełna

Zabrałaś ze sobą kawałek mnie. 
A nawet większość.
Bez Ciebie czuję się niepełna.
Czasem czuję, jakby mnie wręcz nie było.

Żadne sukcesy nie cieszą.
Żadne wielkie decyzje
Nie mają już odpowiedniej otoczki.
Nic nigdy nie będzie takie
Jakie być powinno...

Za tydzień zmieniam pracę. 
Denerwuję się strasznie.
I tak bardzo, bardzo
Chciałabym zwyczajnie
Pogadać o tym...

...z Tobą.

wtorek, 17 listopada 2015

Pani K.

Raz do roku, w okolicy listopada
odwiedzam grób Pani K.
Gdy dziś pojechałam,
odkryłam, że to właśnie rocznica.
Jedenaście lat minęło.

Zapaliłam lampkę w kształcie serca.
Pomodliłam się.
Na tyle, na ile jeszcze w ogóle umiem.

Poczciwa, kochana kobiecina.
Twoja dobra znajoma z dawnej pracy.

Pamiętam jej ciepło i uśmiech,
gdy zjawiałyśmy się w odwiedzinach.
Pamiętam rozpadającą się kamienicę i małe okienko,
z którego nam zawsze machała.
Pamiętam wysokie, drewniane schody
i magiczną melodyjkę zamiast dzwonka do drzwi.
Pamiętam paluszki i herbatę, bo na więcej nie było stać.
Pamiętam miskę zamiast łazienki i schorowane ciało.

Pamiętam też każdą kartkę
na urodziny, imieniny,
którą dostawaliśmy od Pani K.
Muszą ich tu być dziesiątki.
Poszukam kiedyś.

A teraz znów możecie się napić razem herbaty...
Beze mnie.


poniedziałek, 16 listopada 2015

Coś słodkiego

Niedzielne popołudnie.
Za oknem szaro, buro, mokro.
Idealny moment na drugą kawę.

I na coś słodkiego, do kawy.
Punkt obowiązkowy w naszym domu.

Jak na złość nic nie było w słodyczowej szafce.
Rzadkość, ale jednak.
Babcia poszukała u siebie jakichś starych ciastek.
Bo "da się" zjeść.

To nie dla mnie.
Uwielbiam słodycze.
Wystarczy mi coś małego, ale pysznego.
Jakość, nie ilość.

Ojciec stwierdził, że jestem
"druga Mamuśka".

I przywiózł pyszności.

czwartek, 12 listopada 2015

Listopadowo

Dziwny miesiąc.
Pełen skrajności.

Trzecie urodziny N.
Radosne, zabawne.
Ona taka fajna, taka duża już.
Szkoda, że...
No wiesz.

***

Zdałam egzamin z kursu.
Na sto procent.
Mam nadzieję, że jesteś dumna.
Choć trochę.

Lubiłam ten błysk dumy w Twoich oczach.

*** 

Po północy.
Ściskam Cię, Mamuś, imieninowo.
Na odległość.
Na tę cholerną odległość.

niedziela, 1 listopada 2015

W beznadziei trwam

Nienawidzę pierwszego listopada.
Kolejny dzień, który
bym chętnie wykreśliła z kalendarza.

Dla mnie to nie jest dzień wszystkich świętych.
Raczej dzień nagromadzenia wszystkich wściekłości.

Bardzo kiepski weekend, Mamuś.
Czuję się cholernie zmęczona.

I tak bardzo, bardzo nieszczęśliwa.


Ale kogo to obchodzi......

środa, 28 października 2015

Bo pustka, pustka wciąż

Moje życie
wieczne przypływy i odpływy.

Jakoś gorzej mi znów.
Wściekłość we mnie narasta.
I żal, i ból.

Może przez ten pierwszy listopada.

Za moment urodziny N.
Kolejne, na których Cię nie będzie.

Za miesiąc zmieniam pracę.
Na taką, jaką chciałam.
Na taką, o którą się starałam.
Sukces?
Nawet nie umiem się z niego cieszyć.

Bez Ciebie.

poniedziałek, 14 września 2015

Na urodziny

Pierwsze urodziny od Twojej śmierci, gdy mogę się uśmiechnąć.
Gdy chce mi się szykować odświętny obiad, kupić mały tort.
Gdy próbuję nadać temu dniu nowe znaczenie.
Cieszyć się z niego.
Tak mimo wszystko...

Dwa lata temu było strasznie.
Kompletny mrok, czarna rozpacz.
Dzień po pogrzebie -
- takie to były urodziny.

Rok temu też kiepsko.
Msza rocznicowa akurat wypadała czternastego.
Bo niedziela.
Okrutne połączenie.

Dziś się postaram, aby było lepiej.
Jeszcze niedawno myślałam,
że odpuszczę sobie urodziny zupełnie.
Udam, że ich nie ma.

Bo co to za urodziny,
gdy nie ma Tej, Która Cię urodziła?

Teraz widzę to inaczej.
To nasze wspólne święto, Mamuś.
Zawsze będziesz ze mną,
nawet śmierć tego nie zmieni.

Dziękuję Ci.
Za dziewięć miesięcy pod Twoim sercem.
Za wydanie na świat.
Za prawie dwadzieścia cztery lata razem na tej ziemi.
I za dwa kolejne opieki z nieba.

Kocham.
Tęsknię.
Pamiętam.

czwartek, 10 września 2015

Po dwóch latach

Po dwóch latach płaczę już rzadziej.
Jestem silniejsza, więcej się śmieję.
Wychodzę do ludzi, na piwo, na kawę.
Słucham muzyki, noszę mniej czarnych ubrań
a w uszach kolczyki.

Zmieniam się.

Wciąż jednak tkwię w zawieszeniu.
Życie przelatuje mi między palcami.
Boję się podejmować decyzje,
Które już czas najwyższy jest podjąć.

Jestem chwilami bardzo słaba.
I bardzo, bardzo zła na ten świat.

Z Bogiem nadal nie rozmawiam.
Nie potrafię.
Ani zrozumieć.
Ani wybaczyć.

Czy kiedyś się uda?

Po dwóch latach
od dnia,
w którym wszystko się skończyło
- ja żyję nadal.

I nadal walczę o to,
co obiecałam Ci wtedy.

Że jeszcze będziesz ze mnie dumna, Mamo.

***

Moja najdroższa, najdroższa Mamuś...
Tęsknię.

poniedziałek, 7 września 2015

Pękam

Trzymałam się ostatnio naprawdę nieźle.
Aż dziwnie się z tym czułam.

Alę pękam, pękam już.
Powoli.
Ale w sposób nieunikniony.

Dziesiątego rozpadnę się znów
Na milion kawałków
By potem próbować to skleić.

Się.
Skleić.

Na chwilę.

Do urodzin, imienin.
Rocznic, świąt.
Tego co pierwsze i ostatnie.
Do codziennej kawy poranka.
Do jesiennej herbaty wieczora.

Pękam wciąż.
I walczę wciąż. 

Czasem tylko jeszcze popadam w te nastroje.
Gdy skręcenie kierownicą pod tira wydaje się takie kuszące.

Na szczęście -
- zdarza mi się to już rzadziej.

czwartek, 3 września 2015

Czas

Nasza N. poszła do przedszkola.
Do przedszkola, Mamuś!
Wzruszeń i stresów dla nas miliony.

A gdy ostatnio ją widziałaś
To nie umiała jeszcze dobrze chodzić...

Czas płynie.
Nieubłaganie.

I znów ten wrzesień.

Dodaj mi sił, Kochana.
Abym przetrwała Dziesiąty.
Najtrudniejszy, rocznicowy.
I swoje urodziny cztery dni później.

W prezencie chcę Ciebie.
Przynajmniej we śnie, dobrze?

czwartek, 27 sierpnia 2015

Złość i smutek

Słucham ostatnio namiętnie Trójki.
Dziś się zdenerwowałam. 
Prawie rzuciłam słuchawkami w pracy.
Jakaś audycja, jakiś tam gość.
I wspomina coś o swojej mamie.
Która ma dziewięćdziesiąt pięć lat.

Cholera jasna.

Złość mnie dopada.
Bo Tobie dano tylko dwie piątki. 
Nam dano.

Niesprawiedliwość tego świata mnie po prostu wykańcza.

***

To samo radio.
Powrót z pracy samochodem.
Wystarczyło kilka dźwięków "Hey Jude" Beatlesów.
Twój dzwonek do mnie. 
Tyle razy słyszany.

Radio prawie wyrwałam.
Byle je prędko wyłączyć.
Ale fali smutku nie zatrzymałam.

***

Zbliża się wrzesień.
Nie pojmuję wciąż.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Dwadzieścia trzy

Dwadzieścia trzy miesiące bez Ciebie.
Za chwilę miną dwa lata.

Dwa lata.

Zupełnie straciłam poczucie upływającego czasu.

Dwa.
Lata.

Umysł nie ogarnia.
Serce...skamieniało.

sobota, 25 lipca 2015

Leczo

Lato daje nam się we znaki.
Straszne upały, upiorne w skutkach burze.
Deszcze, wichury, połamane drzewa.
Za moment znów słońce.
Istna huśtawka.

Najbliższe dwa tygodnie odpoczywam od pracy.
Urlop.
Pięć liter, które doceniasz dopiero na etacie.
Moje urlopowe plany zapisałam na trzech kartkach w zeszycie.
Czy dam radę chociaż z połowę?

Zawsze chcę więcej, niż jestem w stanie udźwignąć.
Więcej, niż starcza mi ostatecznie motywacji.

***

Tęsknię za dawnymi zapachami.
Tymi, które czarowałaś w kuchni.
Których w naszej kuchni nie ma już prawie dwa lata.
I dlatego właśnie zrobiłam dziś leczo.
Wyszło chyba nie najgorzej.

Leczo i chińszczyzna.
Trzy lata studiów w Poznaniu,
dziesiątki słoików zawekowanych.
Zapachy domu w studenckim pokoju.

***

Pomóż mi, Kochana.
Żyć naprawdę.

środa, 8 lipca 2015

Babcia Ela

Mówi się, że babcia od strony mamy jest zawsze bliższa.
To prawda.
Zwłaszcza, gdy mieszka w domu na przeciwko.
Na tym samym podwórku.

Gdy umarł dziadek to przeniosłam się do Babci na kilka miesięcy.
Spałyśmy w jednym pokoju.
Chyba wtedy zbliżyłyśmy się do siebie po raz pierwszy.

Później, przez całe liceum, 
przychodziłam wieczorem na herbatę i seriale. 
Taki nasz mały rytuał.

Wydaje mi się, że byłaś trochę zazdrosna o to.
O tę więź.
I o to, że często stawałam po stronie Babci.

Na studiach w Poznaniu też nie zapomniałam.
Dzwoniłam codziennie.
Na krótko przed pierwszym wieczornym serialem.
Gadałyśmy po pół godziny albo dłużej.
Miałyśmy swoje tajemnice, od zawsze.
Nie zawsze jednak było to łatwe.

Prawie dwa lata temu stałyśmy się sobie jeszcze bliższe.
Obie straciłyśmy tak wiele.
Ja Mamę, ona córkę.
Zaczęłyśmy żyć w niepojętej symbiozie.
Ja jestem wsparciem dla Babci, Babcia dla mnie.

Każdego dnia uczę się od niej czegoś ważnego.
O życiu, o ludziach, o relacjach.
Często stopuje moje emocje, jest bardziej zrównoważona.
Bardziej pogodzona z losem.
Ja bywam buńczuczna.

To ona nauczyła mnie robić gulasz i pyszne schabowe.
To ona mnie chwali, gdy naprawdę coś mi wyjdzie w kuchni.
To ona mnie strofuje, gdy mam brudne firanki.
To ona jak matrę recytuje mi przepis każdego dania, gdy gotujemy.
Chyba chce, żeby wrył mi się w pamięć.

Odkąd nie ma Ciebie, Mamuś,
Babcia jest mi przyjaciółką, podporą i mentorką. 
Z nią jakoś łatwiej znosić rzeczywistość, która się nam przytrafiła.

Dziś urodziny Babci.
Mojej kochanej, niezastąpionej Babci.
Życzę sobie i jej, aby dano nam jeszcze wiele wspólnych lat.
Żebym mogła się jeszcze tyle od niej nauczyć.
Żebym poznała te wszystkie przepisy, których jeszcze nie robiłyśmy.
Żeby Babcia zdążyła poznać kiedyś i pokochać moje dzieci.
Skoro Ty nie zdążyłaś. 

Babciu, najlepszego.

sobota, 4 lipca 2015

Czyli umiem

Właśnie wróciłam z koncertu Marii Peszek.
Było pięknie.
Energia, szaleństwo, teksty mi tak bliskie chwilami.
I osobowość Marysi niesamowita.

Poszłam z moją starą, kochaną J.
Nie widziałyśmy się od pogrzebu.

Bałam się, że będzie niezręcznie.
Niepotrzebnie.
Gadało nam się tak świetnie i tak szczerze jak zawsze.
Pewne rzeczy się na szczęście nie zmieniają.

I wiesz, Mamuś.
Śmiałam się w głos, 
śpiewałam 
i tańczyłam.

Czyli jeszcze umiem.
Czyli umiem.
Niepojęte.

czwartek, 25 czerwca 2015

Śpiąca Królewna

Wiesz, kilka dni temu zmarł mąż naszej dawnej sąsiadki, Pani A.
Tej, która tak długo była panną. I która nigdy nie została mamą.
Obejrzeli wieczorem film i położyli się spać.
Ona o czwartej się przebudziła, poszła wypuścić psa.
Chwilę potem odkryła, że jego już nie ma.
Odszedł.
Zostało tylko zimne ciało.

Oczywiście wszyscy są w szoku.
Młody wciąż człowiek i tak nagle umiera?
No cóż.
Mnie nie dziwi już nic.

Gdy opowiedziałam o tym koledze w pracy, to stwierdził
że to najlepsza przecież śmierć.
Taka we śnie, spokojna i bez bólu.
No tak, odparłam, może i najlepsza dla tego, kto odchodzi.
Na pewno nie dla tych, którzy zostają.

Wybaczam mu jego ignorancję.
Przecież nie wie o Tobie,
Moja Śpiąca Królewno.

wtorek, 9 czerwca 2015

Sześćdziesiąt

Dziś urodziny Taty.
Świętowaliśmy już w niedzielę.
Było tłoczno i wesoło.
Było pyszne jedzenie, jak zwykle w nadmiarze, i tort, i prezenty.
Były dzieciaki - raz roześmiane, raz marudne.
Byliśmy razem. Dla niego.

Ale nie było Ciebie.
Wszyscy odczuwaliśmy ten brak.

Tata najbardziej.

Smutno tak...

To Ty nauczyłaś mnie, nas wszystkich, jak ważne jest
Aby celebrować te chwile ważne, i te chwile mniejsze też.

Że trzeba się cieszyć i doceniać.
Że trzeba piec ciasto, pić dobre wino i brać urlop w pracy.
Że warto.

Dziękuję Ci, Mamuś, za tę lekcję.

Obiecuję zawsze o niej pamiętać.

wtorek, 2 czerwca 2015

Robię, co mogę

Dzień Dziecka za nami.
Ja już dzieckiem nie jestem, ale są dziewczynki.

Dzięki nim to życie ma jeszcze dla mnie sens.
Dzięki nim jeszcze chce mi się wstawać rano z łóżka.
Dzięki nim śmieję się niemal beztrosko.
Dzięki nim mam komu robić prezenty w tym Dniu.
I w każdym innym też.

Bo jestem prezentową wariatką.
Ciotką kompletnie zakochaną w swoich dwóch księżniczkach.

I tak sobie myślę,
że chyba próbuję trochę zastąpić im Babcię.
Kocham je za nas obie.
Prezenty robię od nas obu.
Bo ich Babcia, gdyby mogła, gdyby żyła...
Dałaby im gwiazdkę z nieba.
Albo dwie.
I morze miłości.


To nigdy, nigdy nie będzie to samo.
Ale robię, co mogę, Mamuś.

czwartek, 28 maja 2015

Goździki

I już po.

Po Dniu Matki.
Przetrwałam jakoś rozmowy znajomych o prezentach.
Bałam się tylko, że ktoś nieświadomy zapyta.
"Co kupiłaś Mamie?"
A ja będę musiała odpowiedzieć, że kwiaty.
Na cmentarz.

Po Twoich urodzinach.
Pięćdziesiątych siódmych, dopiero...
Była msza, była najbliższa rodzina.
Było dobre ciasto, dobra kawa.
Biały obrus, różowe goździki w wazonie.
Twoje zdjęcie jak zawsze na stole.
Było gwarno i radośnie.
Bo takie zawsze były Twoje urodziny.

Czułam, że jesteś z nami.
Naprawdę to czułam.

Wszystkiego najlepszego, Mamuś.
Żebyś była szczęśliwa i spokojna.
Gdziekolwiek jesteś.

Kocham Cię.
(Jaka szkoda, że nie umiałam Ci tego powiedzieć za życia...)

poniedziałek, 25 maja 2015

Nie zwariować

Ciężki tydzień przede mną, Mamuś.
Miałam dziś przed pracą (ulubione popołudniówki) tyle zrobić, a nie robię nic.
Kręcę się w kółko, trzęsę z nerwów.

Jutro Dzień Matki.
Niech będzie i minie.
Reklamy w mediach doprowadzają mnie do szału.

W środę Twoje urodziny. 
Będzie msza.
Przyjdą chłopaki z rodzinami.
Kupię jakieś pyszne ciasto, zrobimy kawę.
Pobędziemy razem.
Jak zawsze bywało.

***

A, zapomniałabym.
Mamy nowego prezydenta.
Szkoda, że nie możemy tego obgadać przy filiżance porannej kawy.
Tak bardzo szkoda.

wtorek, 19 maja 2015

Przełom

Zrobiłam to, Mamuś.
Po raz pierwszy od Twojej śmierci powiedziałam komuś.
O Tym Wszystkim.
Tak twarzą w twarz.
I - o dziwo - na trzeźwo.

Jakby mi teraz trochę lżej.
Na duszy.

poniedziałek, 18 maja 2015

Zapomniałam się

I kupiłam majowe wydania swoich czasopism.
Zapomniałam się, ot co.
A teraz z zamkniętymi oczami przewracam strony.

Wszędzie tylko jeden temat.

Dzień Matki.
Dzień Matki.
Dzień Matki.

I ten trudniejszy chyba dla mnie - Dzień Po.
Twoje urodziny.

Znów przetrwać przyjdzie mi.
Wyjścia nie ma.

A że ataki duszności wracają.
Panika narasta.
Tak już musi być.

czwartek, 14 maja 2015

Siłaczka

Spotkałam dziś, po bardzo długim czasie, dawną przyjaciółkę. 
Ze studenckich, poznańskich czasów.

Już zapomniałam, jak to dobrze mieć ją blisko.
Jak dobrze ją widzieć.
Jak mi jej brakowało.

Uściskała mnie w pewnym momencie tak z całej, całej siły.
A drobniutka jest przecież.
Nie miałam tyle energii, żeby oddać równie mocny uścisk.

I mówię: Nie mam tyle siły co Ty.
A: Masz więcej.


Może i racja....

wtorek, 12 maja 2015

Na jedną godzinę

Gdybyś pojawiła się teraz obok mnie, choć na tę jedną godzinę.
Zrobiłabym nam po kubku gorącej herbaty i przy stole w kuchni opowiedziałabym Ci...

O próbach N. z językiem polskim, jej kręconych włosach, umiłowaniu do baniek mydlanych.
O małej O., która tak pięknie się zmienia, tak dzielnie walczy. I je nareszcie więcej, i rośnie.
O mojej wczorajszej podwyżce w pracy i o tym, że potrzebuję nowych butów na wiosnę.
O tym, że M. zaczyna niedługo staż, a ja kończę podyplomówkę.
O tym, że wiosna, że bez pięknie pachnie w Babci ogrodzie i że rachunek za wodę naprawdę niewielki.

Tak wiele bym chciała, Mamuniu, Ci opowiedzieć.
Tak pogadać z Tobą zwyczajnie.
Usłyszeć Twój głos, Twój śmiech.

Tak strasznie za tym tęsknię...

sobota, 18 kwietnia 2015

Chustka w serduszka

Twoje szafy są dla mnie jak świętość. Twoje ubrania jak relikwie.

Przeglądam je czasem, dotykam, wącham. Wspominam.
I płaczę jak bóbr.

Bluzka, którą miałaś w swój ostatni dzień.
Inna bluzka, ta geometryczna, w której było Ci tak ładnie.
I chustka w malutkie serduszka, urocza i piękna. Pasowała idealnie do granatowej kurtki.

Zabrali kilka sztuk. 
Co znaczą wszystko.
Nie spytali o zgodę. 
Nie pomyśleli o uczuciach.

I nic, nic nie rozumieją.

Ile jeszcze....

wtorek, 14 kwietnia 2015

Tylko Tobie

Były dziś dwie takie sytuacje. Niezbyt miłe. Jedna na poczcie. Druga na skrzyżowaniu. Właściwie nic wielkiego. Ktoś mi podniósł ciśnienie, ktoś zdenerwował.

Chciałam bardzo opowiedzieć komuś o tym. Złagodzić nerwy. I żeby ktoś mi przytaknął. Powiedział coś miłego, pokrzepiającego. Albo podenerwował się razem ze mną na głupotę ludzką.

Najpierw pomyślałam, że opowiem znajomym w pracy. Potem, że wyżalę się M. przez telefon. Albo Babci przy herbacie wieczorem. Tylko jakoś słowa się nie kleiły do opowieści.

I zdalam sobie sprawę, że tak naprawdę... To tylko Tobie chciałam o tym opowiedzieć. 
Tylko Tobie.

sobota, 11 kwietnia 2015

Dziura w sercu

Miałam dziś bardzo dziwny sen. Obudziłam się kompletnie zdezorientowana.

W tym śnie postanowiłam się zabić. Strzeliłam sobie w serce i brzuch. Czułam, że umieram. Żegnałam się już z Babcią. Jednak wciąż chodziłam, rozmawiałam. Wracały siły. I powoli docierało do mnie, że nie chcę umierać. Że powinnam żyć. Że mam dla kogo. 

No więc żyję.
Z dziurą w sercu.

(...)

W tym śnie byłaś też Ty. Przez chwilkę. 
Siedziałaś w dużym pokoju i śmiałaś się z czegoś radośnie.

Za rzadko mi się śnisz, Mamo. Zdecydowanie za rzadko...

piątek, 10 kwietnia 2015

Żaluzje w dół

Okna w moim pokoju zasłonięte są cały rok. Słoneczna strona. 

Nie lubię słońca.
Wolę deszcz.

To trochę też tak, jakby we mnie były wiecznie opuszczone żaluzje. Nie pozwalam nikomu zajrzeć do  środka. Swojej duszy. 

Bo jeszcze odkryłby jakiś nieproszony gość... Te wszystkie zgromadzone pokłady rozpaczy, smutku, tęsknoty. To wszystko, czego nie chcę pokazywać światu. To wszystko, co w sobie noszę, co tłumię od dziewiętnastu miesięcy. 

To wszystko, co powoduje ataki duszności w słoneczny, wiosenny dzień.

(...)

Kupiłam kolejną książkę Hope Edelman. O kobietach, które utraciły matkę, nim same zostały matkami. Ledwo przeczytałam wstęp i już wiem, że będzie ciężko. Ale chyba tego potrzebuję. Powoli mierzyć się z tym tematem. 

Bo przecież chcę być mamą. 
Tak bardzo, bardzo chcę.

środa, 8 kwietnia 2015

Kwiecień plecień

Poprzeplata.
Trochę śmiechu, trochę łez.

Wielkanoc minęła jakoś mimochodem. 
Koszyczek zrobiłam zacny. 
I szynkę w galarecie. I dewolaje. 
Myślę, że byłabyś ze mnie dumna.

W Lany Poniedziałek świętowaliśmy spóźnione urodziny O. Pierwsze.
Nasza kochana, dzielna dziecina...

(...)

Bardzo chcę ruszyć naprzód, Mamo. Bardzo.
Ale nogi i serce jakby cementem zalane.

Chwilami nie ma mnie.

niedziela, 29 marca 2015

Gdy przyjaciel odchodzi

Naprawdę nie wiem, gdzie to wszystko zapisane.
I dlaczego pisane właśnie mnie.

W ciągu kilku dni mój szalony, kochany, zdrowy i zabawny pies stał się stary i bardzo, bardzo chory. Którejś nocy po prostu odszedł. Nie miał już sił. I choć strasznie chciałam jej pomóc, zrobić coś (bo gdy odchodziłaś Ty, to nie miałam na to szans)... Znalazłam najlepszych lekarzy. Gotowa byłam wydać ostatnie pieniądze. 

Ale wszystko na próżno. Neli nie ma. Znikła. 

Nie przywita mnie już po powrocie z pracy. Nie będzie biegać za piłką. Wcinać orzechów. Łasić się do stóp. I patrzeć tymi mądrymi, psimi oczami.

Nasza przyjaźń trwała od jedenastu lat. Ale trwać będzie już całe życie. Bo ten najukochańszy, najwierniejszy przyjaciel może być tylko jeden. Tak myślę.

Dom stał się jeszcze bardziej pusty i smutny. I cichy.

Za to Tobie "tam" trochę radośniej, Mamuś. Ucałuj kochaną mordkę ode mnie.

wtorek, 17 marca 2015

Na samą myśl

To nie jest tak, że nie chcę ślubu. Wcale nie boję się małżeństwa, ani odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nie w tym rzecz, że jestem czy nie jestem pewna swojego związku. 

Zupełnie nie.

I choć mam świetnego chłopaka. Który jest mi wsparciem ogromnym, a zrozumienia i cierpliwości ma dla mnie ogromne pokłady. I choć wdzięcznam losowi za to, że M. trwa przy mnie. I choć chcę takiego męża i ojca moich dzieci.

To po prostu czuję w sobie blokadę. 

I na samą myśl o tym. Że Cię na moim ślubie, Mamuś, nie będzie. Odzywa się we mnie panika i paraliżujący strach. 

Nie wiem czy dam radę. Kiedykolwiek.

wtorek, 10 marca 2015

Jeden i pół

Kolejny dziesiąty.
Do tego wtorek.

I kolejne pół roku.

Zleciało.

Momentami jeszcze się łudzę. Że zobaczę Cię w kuchni, szykującą pyszny obiad. Że obudzisz mnie rano na kawę. Że usłyszę "Hey Jude" w telefonie. Że, gdy przyjadę późnym wieczorem, powiesz "No jesteś wreszcie, Dzieciaku!".

Że wrócisz.

I zastanawiam się wciąż, skąd ta siła we mnie. Ale to chyba jasne.

Od Ciebie.

niedziela, 1 marca 2015

Czasem

Czasem jestem masochistką. Rozdrapuję podgojone odrobinę rany. Na własne życzenie dotykam tych delikatnych strun, które rozwalają mnie od środka. 

Kolejny, kolejny raz. 
Na milion, milion kawałków.

Dziś wieczorem postanowiłam obejrzeć płytę z wesela J. i M. Bo zatęskniłam okrutnie. Chciałam zobaczyć, jak się ruszasz, jak tańczysz, jak się uśmiechasz.

Myślałam, że pęknę z niemocy. Miałam ochotę Cię wyrwać z tego telewizora. Ale nic z tego.

Pozostało mi głaskać ekran i wyć do księżyca.

...

Czasem odechciewa mi się żyć. Po prostu.

środa, 25 lutego 2015

Waleczna

Nasza maleńka O. skończyła już roczek. Dwa dni temu. 

Ileż ona przeszła przez te dwanaście miesięcy... Sama dobrze wiesz, Mamo.

Jutro rusza do szpitala. Na długie dni i noce. Na walkę, z której musi wyjść zwycięsko. Bo przecież jeszcze parę bitew przed nią. Oraz - w co wierzę niestrudzenie - piękne i beztroskie (nareszcie!) życie.

Opiekuj się, proszę, naszą dzielną dziewczynką. W Tobie moja nadzieja, Mamuś. I w lekarzach. I w...Bogu też.

niedziela, 8 lutego 2015

Ściana

Wybudowałam ścianę między sobą a resztą świata. Szczególnie, gdy chodzi o ten stary świat. O starych przyjaciół. Bardzo dobrych przyjaciół... Odgrodziłam się od nich. Ze strachu przed wspomnieniami dawnego życia, ze strachu przed zazdrością. O ich fajne życia teraz.

A przecież ci przyjaciele zdali test przyjaźni na szóstkę. Przejechali nawet kilkaset kilometrów, żeby być na pogrzebie. Walczyli o kontakt ze mną. Smsami, telefonami, wiadomościami na facebooku, listami. Walczyli, choć z mojej strony była zazwyczaj głucha cisza. Choć jest nadal.

Stęskniłam się za nimi, ale trudno jest wrócić.

Ścianę zburzyć niezwykle ciężko.

środa, 4 lutego 2015

Rozlewisko

Oglądałam dziś "Twój film", Mamo. Tak zawsze mówiłaś na rozlewiskową serię.

Tyle w tym serialu ciepła. Tyle życiowych rad. Tyle mądrych kobiet. Tyle ludzkich dramatów. Tyle momentów na linii matka-córka. 

Tyle moich łez wylanych.

Ciężko mi to oglądać. Ale robię to, bo wtedy czuję niemal namacalnie. Że mam Cię obok.

środa, 21 stycznia 2015

Dumna Babcia

Dwa lata temu miałaś swój pierwszy a zarazem jedyny Dzień Babci. N. była wtedy jeszcze taka malutka. Nie mogła paść Ci w ramiona z rozbiegu, nie mogła wycałować i mocno ukochać, jak teraz to robi. Nie mogła dać kwiatków i wołać "Babuś!Babuś!". 

Wtedy była maleńka, a Ty taka dumna, jakbyś unosiła się kilka centymetrów nad podłogą. Tak sobie teraz myślę, że to była chyba Twoja ulubiona rola. B a b c i a .Tylko czemu dano Ci się nią cieszyć jedyne dziesięć miesięcy?

Nigdy nie zrozumiem.

wtorek, 20 stycznia 2015

Zmieniam się

Chyba zaczyna się coś we mnie budzić. Jakaś potrzeba zmiany. 
Powoli, powolutku.

Stopniowo pozwalam sobie na wyobrażanie przyszłości.
Tej bez Ciebie już. 

Nie umiałam i nie chciałam wcześniej. Teraz jednak robię krok do przodu.

I nawet pierścionki zaręczynowe zaczęłam przeglądać w internecie. Co dziwne, zupełnie zmieniłam wcześniejszy wybór. Tak jakby odmienił mi się gust. I tak jak nie znosiłam kiedyś żółtego złota, tak teraz tylko takie wchodzi w grę. Bo Ty lubiłaś właśnie żółte.

Ciężko za to, gdy pomyślę... Że Ci swojego pierścionka przecież nie pokażę...