Wróciliśmy właśnie z pogrzebu Z.
Prawie czterdzieści osiem lat życia.
Trzy ostatnie to walka z rakiem.
To pierwszy pogrzeb, na który poszłam,
odkąd Ciebie nie ma.
Od Twojego pogrzebu.
Wróciło wszystko.
Ale przetrwałam.
I gdy tak patrzyłam na nich,
to widać było różnicę.
Oni mieli czas na pożegnanie.
Mieli czas się przygotować.
Mieli czas się jakoś z tym pogodzić.
Jakiś dziwny spokój malował się na ich twarzach.
U nas było inaczej.
Śmierć po chorobie,
a śmierć nagła i niespodziewana.
Niby to nadal śmierć.
I jest sobie równa.
Ale Ci, którzy zostają
są już zupełnie inni.