Kochana Moja,
Dawno nie pisałam, wiem.
Przepraszam.
Dużo się działo w ostatnich miesiącach.
Bycie żoną pochłonęło mnie do reszty.
Czułam też, że ruszam naprzód i bałam się
wracać tu, rozdrapywać rany.
O tym liście myślałam już dawno.
Miałam Ci opowiedzieć, co u nas.
Że jest lepiej.
Że idzie ku dobremu.
Że wyprowadziliśmy się od Taty
i mieszkamy sami z M.
Że myślimy o dziecku.
Że dziewczyny rosną.
Że u Babci w porządku.
Że do Boga mi jakoś bliżej.
Miałam Cię zapewnić, że
po tych czterech latach
odkąd odeszłaś
nareszcie stanęłam na nogi.
Że czerpię z życia co dobre.
Że jestem nawet szczęśliwa.
Miałam Ci to napisać,
ale napisać nie mogę.
Trzy dni temu, Mamuniu,
Świat znów się rozsypał.
Na milion bolesnych kawałeczków.
Nie rozumiem z tego nic.
I sił coraz mniej.
Czy Bóg o nas zapomniał?
Chyba tak.
Inaczej nie zabrałby nam maleńkiej O.
Tak okrutnie i niesprawiedliwie.
Miała tylko trzy latka i pół.
Była kochanym, dzielnym dzieciakiem.
Tyle przeszła w swoim krótkim życiu.
I gdy wydawało się, że wychodzi na prostą...
Zamknęła oczy, tak po prostu.
Nagle.
Po cichutku.
Jak Ty.
Nie poznałaś nigdy O.
Była jeszcze w brzuchu J., gdy zasnęłaś.
Ale tak bardzo cieszyła Cię wiadomość o tym,
że Będzie.
Na Ziemi się nigdy nie spotkałyście.
Ale macie siebie teraz w Niebie.
Bardzo chcę w to wierzyć,
Że jesteście Razem.
Że możecie się teraz poznać, pobawić, pogadać.
Rozkochasz się w O., zapewniam Cię.
Uwielbia ciastolinę play doh, smerfy i kolor niebieski.
Opiekuj się Nią, Mamuniu,
Bardzo Cię proszę.
Nie opuszczaj nawet na chwilę.
A my będziemy tu tęsknić.
Każdego dnia, nieprzerwanie...
Kocham Cię,
Twoja córka jedyna.
Dzień dobry, napisałam do Pani wiadomość mailową
OdpowiedzUsuń