Kochana Moja,
Dziś Twoje urodziny, sześćdziesiąte pierwsze.
Gdy ostatni raz świętowałyśmy razem to były dwie piątki.
Pięćdziesiąt pięć lat, tyle już zawsze będziesz miała dla mnie .
Wiecznie młoda.
Wiesz Mamo, to mój ostatni list w tym miejscu.
Postanowiłam, że czas zamknąć pewien etap.
A raczej ktoś postanowił za mnie.
Wczoraj był Dzień Mamy, tak trudny i bolesny od kilku lat.
Został już jednak odczarowany za sprawą pewnego rezolutnego chłopca.
Ten chłopiec ma sześć miesięcy i dwa zęby.
Śpi właśnie w łóżeczku obok, a ja korzystam z okazji i piszę ten list.
Jestem Mamą.
Nawet nie umiem ubrać w słowa jakie to piękne uczucie.
I choć cały czas tęsknię za Tobą, a nawet bardziej niż zwykle,
to wiesz Mamo... jestem szczęśliwa.
W końcu.
Znowu.
Ten mały człowiek, którego nosiłam pod sercem, sprawił,
że wyszłam z mroku, w którym tkwiłam od Twojej śmierci.
Czuję się jak nowo narodzona.
Już nie zasłaniam całymi dniami rolet w oknach,
już nie wolę deszczu.
Wybieram słońce,
wybieram radość,
wybieram życie.
Tak dobrze znam kruchość i nieprzewidywalność tego życia.
Wiem, że w sekundzie może się skończyć to szczęście.
I dlatego właśnie, że jestem tego świadoma,
to nie chcę tracić czasu na smutek i złość.
Chcę się cieszyć życiem.
Chcę się cieszyć moim dzieckiem, moją małą rodziną,
którą stworzyłam i z której jestem tak dumna.
Za mną długi proces żałoby,
wiele lat smutku, żalu i wściekłości.
Kończę z tym.
W moim sercu i w moich myślach
jesteście cały czas.
Ty i maleńka O., gwiazdeczka cioci kochana.
Nie chcę już jednak marnować dłużej życia na żal.
Chcę pięknego i beztroskiego dzieciństwa dla mojego synka.
Ma widzieć mamę silną i szczęśliwą, bo właśnie taką mamą mnie uczynił.
Żałuję bardzo, że Cię tu nie ma, Mamo.
Że nie możesz się cieszyć wnukami.
Być mi wsparciem w macierzyństwie.
Mimo wszystko czuję, że tu jesteś.
W jakiś magiczny sposób czuwasz.
I nigdy mnie nie opuścisz.
Kocham Cię i tęsknię,
Twoja córka jedyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz