Jestem mistrzynią uniku. Unikam rozmów, które niebezpiecznie zmierzają w rejony rodziców, dzieciństwa, wspomnień. Szybko zmieniam temat. Uciekam, nim ktokolwiek zauważy.
Kiedyś nie zdawałam sobie sprawy, jak często zahacza się w rozmowach ze znajomymi o takie tematy.
Czasem łapię się na tym, że chcę już coś wtrącić, zarzucić jakąś anegdotą, jakimś naszym wspomnieniem adekwatnym do danej sytuacji. Ale za moment przypominam sobie... i milknę. Gryzę się w język. Skupiam na zatrzymaniu łez w oczach i złapaniu oddechu.
Bo mówić o Tobie w czasie teraźniejszym już nie mogę. A w czasie przeszłym - jeszcze nie potrafię.
Jestem gdzieś pomiędzy. Tkwię w próżni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz