Kolejny dziesiąty.
Do tego wtorek.
I kolejne pół roku.
Zleciało.
Momentami jeszcze się łudzę. Że zobaczę Cię w kuchni, szykującą pyszny obiad. Że obudzisz mnie rano na kawę. Że usłyszę "Hey Jude" w telefonie. Że, gdy przyjadę późnym wieczorem, powiesz "No jesteś wreszcie, Dzieciaku!".
Że wrócisz.
I zastanawiam się wciąż, skąd ta siła we mnie. Ale to chyba jasne.
Od Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz