poniedziałek, 16 listopada 2015

Coś słodkiego

Niedzielne popołudnie.
Za oknem szaro, buro, mokro.
Idealny moment na drugą kawę.

I na coś słodkiego, do kawy.
Punkt obowiązkowy w naszym domu.

Jak na złość nic nie było w słodyczowej szafce.
Rzadkość, ale jednak.
Babcia poszukała u siebie jakichś starych ciastek.
Bo "da się" zjeść.

To nie dla mnie.
Uwielbiam słodycze.
Wystarczy mi coś małego, ale pysznego.
Jakość, nie ilość.

Ojciec stwierdził, że jestem
"druga Mamuśka".

I przywiózł pyszności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz