I już po.
Po Dniu Matki.
Przetrwałam jakoś rozmowy znajomych o prezentach.
Bałam się tylko, że ktoś nieświadomy zapyta.
"Co kupiłaś Mamie?"
A ja będę musiała odpowiedzieć, że kwiaty.
Na cmentarz.
Po Twoich urodzinach.
Pięćdziesiątych siódmych, dopiero...
Była msza, była najbliższa rodzina.
Było dobre ciasto, dobra kawa.
Biały obrus, różowe goździki w wazonie.
Twoje zdjęcie jak zawsze na stole.
Było gwarno i radośnie.
Bo takie zawsze były Twoje urodziny.
Czułam, że jesteś z nami.
Naprawdę to czułam.
Wszystkiego najlepszego, Mamuś.
Żebyś była szczęśliwa i spokojna.
Gdziekolwiek jesteś.
Kocham Cię.
(Jaka szkoda, że nie umiałam Ci tego powiedzieć za życia...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz