Z nikim nie czuję takiej wspólnoty dusz, jak z inną dziewczyną, która straciła mamę. Nawet jeśli to postać z serialu lub książki. Albo nawet aktorka. Utożsamiam się z nią. Rozumiemy się.
Stara znajoma z gimnazjum. Wcale nie bliska koleżanka ze studiów. Daleka kuzynka. Młoda dramatopisarka, której twórczość lubię. Agata Przybysz z Prawa Agaty. Alicja Keller z Lekarzy. Joanna Koroniewska. Marta Kaczyńska.
Gdyby myślę o nich, widzę jedno - utratę mamy.
Gdy myślę o innych znajomych, których na co dzień spotykam, też widzę jedno - oni mają mamę.
Często w towarzystwie nachodzi mnie taka refleksja, że ci wszyscy ludzie wokół są szczęściarzami, bo ich mamy żyją. A ja jako jedyna nie mogę już do swojej Mamy zadzwonić czy pojechać na obiad.
To są tak natrętne myśli, tak bezwiedne, że naprawdę trudno się od nich uwolnić.
Brakuje mi w moim otoczeniu kogoś, kto by mnie naprawdę mógł zrozumieć. Nie mam siostry, a z braćmi jest jednak trochę inaczej.
Czasem czuję się jak na bezludnej wyspie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz